Coraz bliżej do zakończenia tegorocznej, dziewiętnastej odsłony krośnieńskiej Meblostyl Ligi Halowej. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że po niemal dwóch dekadach, wreszcie uda się trzykrotnie z rzędu zdobyć tytuł Mistrza. Bliska dokonania tego jest ekipa Hurtowni King. Wrota na oścież otworzyło im zwycięstwo nad wiceliderem – Krosbudem. Warto jednak nadmienić, że sytuację mogą jeszcze skomplikować dwa mecze. W obu w roli głównej wystąpią „czarne koszule”. Mikubi, bo o nich mowa zmierzą się jeszcze zarówno z liderem (23 lutego), jak i wiceliderem (16 lutego). Ponadto należy mieć z tyłu głowy fakt, ewentualnego wycofania się Lucky Polkan. Jednak sprawę tę reguluje, zaakceptowany przez wszystkie zespoły regulamin (patrz punkt 10.5). Dlatego warto zajrzeć do punktu 5.5 regulaminu i do naszego ulubionego 10.1. W przypadku nerwic polecamy dawkę komfortowego relaksu. Uwaga, materiał zwiera lokowanie produktu. Howgh!
Zanim zaczniemy rozbierać mecze na czynniki pierwsze, przypominamy, że aż sześciu zawodników ma dwie żółte kartki, a to oznacza, że kolejne „żółtko” wykluczy ich z jednej z ostatnich, decydujących kolejek. Można to sprawdzić w klasyfikacji strzelców, klikając na liczbę kartek.
Aha. I jeszcze jedno. Dwa dni później, w piątek, 4 lutego ekipa OSiR składająca się z piłkarzy Tęczy Homanit Krosno Odrzańskie i Ilanki Rzepin zmierzy się w 1/16 Pucharu Polski w futsalu z ekstraklasową drużyną Gredar Fit-Morning Futsal Brzeg. Początek spotkania, które będzie można oglądać zarówno w Hali Sportowo-Widowiskowej, jak i na kanale YouTube o godz. 20:00. Nie wiemy jak dla Was, ale dla nas to ogromny stres i napięcie. Mocno trzymamy kciuki za naszą Drużynę i z całego serca życzymy wygranej. Wygranej, która w tych „pupnych” czasach, dostarczy chociaż trochę, ale jakże wielkiej radości!
Czas na typy w jedenastej kolejce MLH:
Krosbud – Tęcza Junior nasz typ 10:0
Ekipa z Krossbudstreet, mimo dobrego początku, musiała w ostatnim meczu wyłożyć karty na stół, co skończyło się srogim skarceniem. Kingi do bólu wykorzystały rozpaczliwe próby dogonienia przez wicelidera. Ostatecznie przejechały się po rywalu niczym rydwan po Messali. Ta wiktoria umocniła ich w przekonaniu, że cel postawiony przed sezonem jest na wyciągniecie ręki. I kto wie, być może nikt tego już nie powtórzy, bo jak szczerze wieszczył Pati z Delf, nic już nie będzie. To efekt wynaturzeń tych na Olimpie. Dobra dość kadzenia kadzidełkiem. Przed wciąż wiceliderującym Krosbudem, kolejny rywal – młoda Tęcza. Wilczki już nam nieco okrzepły i nabrały pewności siebie. Co ważne zaczynają coraz śmielej sobie poczynać. W ostatnim meczu śmiało pokonali Nova Therm 3:1. Fakt, obu strażnikom świątyń zdarzyły się babole, ale mimo tego możemy stwierdzić, że bramkarze, to najsilniejsze punkty większości teamów. Stawiamy wygraną dziesięć nul, ale liczymy, że właśnie w tej wojnie multicolores pokażą, że warsztatowo nieco się podciągnęli. Byle pamiętali, że przy ostrym parciu na bramkę przeciwnika, należy zaczopkować drugą stronę. Inaczej pewnym jest, że mający potężne magiczne przymioty i wywołujący koszmary u przeciwników Zogman, dokona dekapitacji. Tak więc gramy, ale i pamiętamy, że leżymy „od ściany”.
Nova Therm – Lucky Polkan nasz typ
Mecz widmo jak nam się zdaje. Trudno w opis wylewać litry potu i miliony pikseli, skoro nie wiadomo czy szczęściarzom starczy pary do grania. Po dwóch meczach oddanych bez walki, wszystko wskazuje na to, że całkiem fajnie prezentująca się ekipa zabierze swoje zabawki i pójdzie do innej piaskownicy. A może rację mają wieszcze, że to fatalna oprawa, przygotowanie, atmosfera, nagrody, sędziowanie i do tego struk, wpływają na odpływ drużyn. A może po prostu w dzisiejszych czasach występują deficyty cohones. Za ponurych, komuszych czasów, gdy grało się w gałę, ustalenie terminu na ubitej ziemi z tą cholerną, znienawidzoną, sąsiednią parafią było świętością. Choćby trzech kulawych, dwóch niewidomych i jeden głuchy mieli grać, nawet z perspektywą „starego” oczekującego ze skórzaną „sakwą”, to ekipa zawsze się stawiała. By dograć. By pokazać, że nie wymięka. By kopnąć w kostkę, ugryźć w piszczel, zdławić piętą palucha. Ale czego możemy wymagać. Jesteśmy naiwni, bo mamy tak wielkie i ekstrawaganckie oczekiwania.
I przy okazji. Mamy szacunek do wszystkich, którzy mimo przeciwności losu, mają na tyle dumy, by nawet w mocno przetrzebionym stanie stanąć naprzeciw rywala. Amatorski mecz to może nie finał Mistrzostw Świata, ale jednak honorowy pojedynek. Można przegrać 0:10 i się wkurzać, ale najważniejsze – wyjść, walczyć i nie dać się zdeptać!
HB Bruk Budachów – Mikubi nasz typ 1:11
I wyszli. I walczyli. Nie poddali się bez walki. Tak właśnie zrobili wojownicy HB Bruk jesienią. Przegrali 0:13 z czarnymi koszulami, ale starali się jak mogli. I w tym cyrku o takie właśnie piruety chodzi. Teraz znowu czeka ich mega trudne zadanie, ale znając budachowskie zadziory, nie położą się, nawet dostając lanie. Mikubi, aby wciąż liczyć się w walce o jak najwyższe cele musi przygarnąć trzy punkty, co też zapewne uczyni. Wciąż ze stratą do dwójki przodowników, ale i z nadzieją na rozstrzygnięcie po swojej myśli bezpośrednich meczy. Atutami wciąż aktualnego Wicemistrza MLH są: lider klasyfikacji strzelców Tomek Przybylski i Paweł Cierech. Skądinąd Czitos jest tak skuteczny w strzelaniu, że wciąż targają go na front wschodni. Nawet nie śmiemy pytać, jak wykorzystuje swoje umiejętności. Liczymy, że chociaż jedno trafienie da Habebowcom bądź to Michał Tworzydło, bądź Paweł Müller. W przypadku wygranej, czarne koszule zniwelują straty do Mistrzów, ale wciąż zachowają odstęp do Krosbudu.
Pauzuje – Hurtownia King
